poniedziałek, 4 maja 2015

..cisza , ja i czas..

Wstawanie o 4:20 nad ranem zdecydowanie mi nie służy. Nawet za cenę tego, że kończę pracę o 14:00 i można by rzec, że pół dnia przede mną i tyyyle mogę zrobić.. taaa! Jesteś w domu, zjadasz obiad, puszczasz ulubiony serial i nagle.. dopada Cię "faza dzięcioła" - gdzie usiądziesz tam przysypiasz.
Gorzej, jak w zasięgu ręki przybłąka się jakaś milucha poducha - normalnie po człowieku. Wykańcza w 5 minut.. i tak milusio się nagle robi jak jeszcze kocykiem nakryją.. ach.. 
Odlot trwał dobre pół godziny i w cale nie nabrałam mocy - przeciwnie, mogłabym już spać do kolejnej 4:20. No i żeby nie było, że pokonała mnie poducha i koc, po tej zacnej drzemce i wewnętrznej walce, dzielnie wstałam i poszłam na spacer.. :)

"Można zachwy­cić się kwiatem będąc przechod­niem...Aby zachwy­cić się je­go wnętrzem, trze­ba się przy nim zat­rzy­mać i poświęcić mu swój czas. Tak sa­mo jest z człowiekiem."
                                                                                   
                                                                                                                / Seneka / 






2 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń